piątek, 29 stycznia 2016

Chapter 1: Przenoszenie

Notka pod rozdziałem.

Zostałam obudzona przez mój budzik. Jest 6.30,i to mój ostatni dzień w Jersey. Niestety przeprowadzam się do Los Angeles w Kalifornii z powodu nowej pracy mojej matki.
Wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Ubrałam się po nim. Włożyłam brązowy t-shirt,skórzaną kurtkę,ciemne dżinsy i moje ulubione czarne convers'y.
Więc,pozwól że opowiem ci o sobie. Jestem Allisson Roberts i mam siedemnaście lat, ciemnobrązowe oczy,proste brązowe włosy. Tutaj w Jersey nikt nie zadziera ze mną. Nie jestem złą dziewczynką,ale nie jestem dobrą dziewczyną albo.
Jestem jednym pomiędzy,jestem osobą z sarkazmem. Wiele osób błędnie to interpretuje i po prostu uważam, że ja ich nie lubię. Co może być prawdą w niektórych momentach.
Gdy szłam do mojej szafki zauważyłam moją  najlepszą przyjaciółkę Karinę Fernandez. Wydawała się być zdenerwowana prawdopodobnie przyczyną mojego dzisiejszego wyjazdu.
"Hej Ally".
"Hej Kari,co się dzieje?" powiedziałam,gdy otwierałam moją szafkę.
"Jak nie wiesz. Wyjeżdżasz dzisiaj." była blisko płaczu.
Nie chcąc,zobaczyć jej płaczu przyciągnęłam ją do uścisku. Nie mogę pomóc,ale nienawidzę gdy płacze.
"Nie martw się zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką. Byłyśmy przyjaciółkami od przedszkola. Ja nie zapomnę o tobie" 
Widząc uśmiech jaki pojawił się na jej twarzy sprawił,że poczułam się szczęśliwsza. Nigdy nie chcę zobaczyć najlepszej przyjaciółki płaczu.
"Kocham Cię!"
"Wiem,że tak haha"
Podczas spaceru do mojej U.S Government klasy pan Hernadez dał mi odblask śmierci. Nigdy mnie nie lubił. Nie wszyscy nauczyciele mnie lubią. Są pewnie szczęśliwi,że się przenoszę. Gdy zadzwonił dzwonek pan Hernadez rozpoczął swoją lekcję. Ja jak zwykle nie zwracałam na to uwagi.
"Panno Roberts zakładam,że znasz odpowiedź na pytanie 3?"
Westchnęłam i odwróciłam się do niego: "Czy to wygląda wiem"
Dostrzegając wszystkie oczy były zwrócone na mnie,tylko się roześmiał.
"Panno Roberts chcę z tobą porozmawiać po dzwonku"
Wielkie halo,zapewne da mi szlaban. To nie ma znaczenia i tak wyjeżdżam po szkole.
Gdy wróciłam do domu dostałam dwie duże walizki. Stałam przy moich drzwiach patrząc na pusty pokój. Sądze,że powinnam o nim zapomnieć. Przejażdżka na lotnisko była okropna. Cisza. 
Z drugiej strony lot samolotem był spokojny.
Przyjechaliśmy pod nasz nowy dom,był na prawdę piękny. Śliczny dwukondygnacyjny* dom z dużym podjazdem,garaż,ładny trawnik z przodu, z tyłu duże patio i skocznia wbudowana w basenie.
Kocham już LA. Zobaczymy, jak jutro pójdzie szkoła.

Nie czepiajcie się mnie,że krótkie ale tak jest w oryginale. Mam nadzieję,że się spodobał rozdział. Za błędy przepraszam! 
*To znaczy, że budynek ma parter i piętro, czyli dwie kondygnacje.
I.P

2 komentarze:

  1. Proszę o dodanie buttona/linku spisu, jeśli dalej chcesz, aby Twój blog został dodany do spisu.

    http://justinbieberfanfictionpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie mam dodać link *samo zaczynam z blogiem:/*

    OdpowiedzUsuń